Opiszę jak będę miał więcej czasu. xD
Malcalen wszedł do pokoju, szybko założył swoją zbroję, tą złoto czarną, na starą tylko chwilę popatrzał, miał z nią związanych wiele wspomnień, z resztą i tak nie nadawała się do użytku, cała powgniatana, i dziurawa. Następnie wziął dwa również złoto czarne miecze. Wyszedł na balkon i zagwizdał, po chwili przyleciał Clouds, Malcalen wsiadł na smoka i odleciał. Z okna Zerrave można było jedynie dostrzec odlatującego smoka. Trochę głupio mu też było, że zostawił ją samą z tym problemem, ale przecież kto jak kto, ale ona sobie na pewno bez problemu poradzi.